Legendy i historie od zawsze zachęcały ludzi do podróżowania. Niektórzy chcieli na własne oczy sprawdzić co się dzieje w odległych krainach, inni starali się rozwiać wszelkie słyszane mity. Tak czy inaczej, opowieści o dworach i związanych z nimi nieszczęściach przetrwały do dziś.
Dwór w Pojeziorach (ul. Dvaro 6, Paežerių km., Šeimenos sen.) – nie tylko duma lokalnych mieszkańców, dziedzictwo kulturalne i historyczne, lecz również miejsce tragicznych zdarzeń. Zgodnie z legendą dworu, oczarowany młodzieńczym wdziękiem dziedzic uwiódł młodą służącą. Odurzona uwagą i miłością dziewczyna nie myślała o konsekwencjach i wkrótce zaszła w ciążę. Oczywiście, dziedzic chciał to ukryć i odprawił ją do odległego dworu krewnych, gdzie też przyszła na świat ich córka. Po jakimś czasie młoda matka przyniosła niemowlę pod drzwi dworu i uciekła. Rzuciła się w toń jeziora i nikt jej więcej nigdy nie widział. Chociaż dziedzic ukrywał tę historię przed wszystkimi, opłakiwał ją w swoim sercu i ku pamięci kazał umieścić na wyspie stawu drewnianą rzeźbę. Po drugiej wojnie światowej po rzeźbie nie zostało ani śladu, jednak są świadkowie, którzy twierdzą, że dotychczas okolice dworu nawiedza biały duch topielca.
Bohaterowie tej legendy odrodzili się w postaci rzeźb, które zostały wykonane z ułamanej przez burzę gałęzi rosnącego w ogrodzie 500 letniego dębu. Może w końcu duch dziewczyny znów odnajdzie swoje miejsce i nie będzie już więcej majaczył między drzewami.
Kolejna legenda wiąże się z dworem w Paražniai, po którym nie zachowały się nawet ruiny. Dwór stał przy szlaku z Kibart do Władysławowa, tuż za Wilkupiami, za rzeczką Szyrwintą w prawo polną drogą. Przy owej drodze stoi stary pokruszony obelisk z datą 1887 r. Ludzie opowiadają, że dziedzic dworu w Paražniai jeszcze za życia wzniósł sobie na pagórku u skraju pół i boru mauzoleum. Dziedzic miał na nazwisko Lengvinas, był niezwykle skąpy, chociaż bardzo bogaty. Zdobył te bogactwa nie bez pomocy diabła. Tam, gdzie rodzi się przyjaźń z diabłem, drogę wyznaczają inne niegodziwe uczynki.
Kiedy Lengvinas umarł, uczestniczący w pochówku ludzie z całej okolicy życzyli wiecznego pokoju, lecz wkrótce w okolicy zaczęły dziać się takie rzeczy, o których wieśniacy nie śnili nawet w swoich najgorszych snach. Nocami niespokojny duch dziedzica wstawał z grobu zaprzężoną w konie z piekła rodem karetą z przerażającą prędkością rozbijał się po okolicy, zaglądał w niemal każde obejście, wchodził stodół lub krążył po pastwiskach włościan. Szukał koni o siwej maści. Gdy takiego znalazł, to siodłał i ujeżdżał do rana. Rano chłopi odnajdywali spienione, zajeżdżone zwierzęta.
Przerażony lud nie wiedział co począć, dopóki jeden siwowłosy starzec zaproponował rozwiązanie: odkopać grób i odciąć głowę trupa. Tak też i zrobili: odkopali grób, odcięli zwłokom głowę i położyli ją przy ramieniu, mając nadzieję, że w końcu znajdą spokój. Niestety. Zaczęło dziać się nawet gorzej: duch dziedzica nadal wstawał z grobu, zakładał głowę na kark i dalej ujeżdżał konie. Wówczas chłopi ponownie rozkopali mogiłę, a uciętą głowę umieścili pomiędzy nogami zwłok – aby niespokojny duch nie mógł po nią sięgnąć, a gród zasypali kamieniami i umieścili cztery krzyże na rogach. Nocne przejażdżki ducha ustały. Starzy ludzie opowiadali, że od tego czasu tylko w noc świętojańską czasem widywano na polach jeźdźca bez głowy. Być może w najkrótszą noc w roku czasem pojawia się w okolicy, lecz już nie rozbija się po pastwiskach w poszukiwaniach białych koni.
Nawiedzonym dworem jest zwany również dwór w Szuklach (wieś Gustaičiai 2, starostwo Kibart). Nazwa Szukle została wymieniona w udzielonym 12 sierpnia 1595 r. przywileju Króla Polski i Wielkiego Księcia Litewskiego Zygmunta III Wazy, nadanym Janowi Wiśniewskiemu i jego żonie Halinie Bańkowskiej. Opowiadano, że pałac został zbudowany na fundamentach starego zamku krzyżackiego. Ok. roku 1893 władze carskie udzieliły Helenie Lubomirskiej-Gawrońskiej pozwolenie na prowadzenie przytułku dla dzieci, które stało się również tajną szkołą. Mówi się, że dotychczas opuszczony dworze w Szuklach nawiedzają duchy: nocami otwierają się drzwi, okna, słychać kroki i głosy dzieci.
Niektórzy wierzą w legendy, inni nie, ale jeśli zdecydujesz się na wędrówkę po dworach rejonu wyłkowyskiego, na pewno poczujesz, że nie jesteś w nich sam.
Trasa i zdjęcia zostały przygotowane podczas realizacji projektu „Vilkaviškis TVIC Tourism Innovations” finansowanego przez Agencję Nauki, Innowacji i Technologii.
Opinie